Mazury z rodziną po raz trzeci a raczej czwarty - W streszczeniu - strona i blog o podróżach, o życiu, o wszystkim

Przejdź do treści

Menu główne:

Mazury z rodziną po raz trzeci a raczej czwarty

Na Jeziorze Dobskim
Na kolejne rodzinne wakacje pod żaglami czyli trzecie wybraliśmy się w 2017 roku już z dwójką dzieci. Kolejny raz pojechała z nami 11-letnia córka i 5-letni syn, który na Mazurach był po raz pierwszy. Łajbę odbieraliśmy z miejscowości Wrony na Jeziorze Tajty. W tym roku żeglowaliśmy ze znajomymi w sumie na czterech łajbach. Dopłynęliśmy do Sztynortu i wtedy się zaczęło :(. Syn z opuchlizną w pewnym miejscu wylądował na Izbie Przyjęć Szpitala w Giżycku a potem przetransportowano go do Szpitala w Olsztynie. Żona została z synem a ja z córką kursowaliśmy na trasie Sztynort- Giżycko-Olsztyn. Żeglowanie zakończyło się w Sztynorcie dlatego nie będę dłużej się rozpisywał na temat tego rejsu. No cóż takie sytuacje się zdarzają. Na stronie załączam kilka zdjęć również z tego feralnego rejsu. Na kolejny rejs w 4-osobowej rodzinnej obsadzie wybraliśmy się w 2019 roku na 1-tygodniowy rejs jachtem Sasanka Viva 700, którą zaprojektował znakomity konstruktoa Andrzej Skrzat. Łajbę odbieraliśmy z Portu Stranda w Giżycku. Do Portu Stranda przyjechaliśmy zmęczeni podróżą z Chorwacji i chcieliśmy jeszcze zrobić w mieście zakupy dlatego naszą pierwszą noc postanowiliśmy spędzić w porcie,

gdzie nie musieliśmy wnosić opłaty portowej. Sasanka Viva 700 ładnie się prezentowała, ale miała swoje mankamenty. Myśmy mieli problem z mieczem, który się nie wysuwał do końca dlatego nasze pierwsze wyjście z portu to był niezły popis :). Na początek postanowiliśmy płynąć na północ na  Łabędzi Szlak na Jeziorze Kisajno aby trochę poznać łajbę, poćwiczyć manewry oraz składanie i stawianie masztu z zamiarem płynięcia jednak na południe. Niestety pogoda się zepsuła i wiało trochę za mocno jak na początek żeglowania z dziećmi. Po dwóch nocach spędzonych na Jeziorze Kisajno pożeglowaliśmy do Sztynortu. Dzieciom bardzo się tam podobało chociaż córka zawitała do Sztynortu już trzeci raz a syn jak już wspomniałem wcześniej nie zdązył się nacieszyć tym miejscem. Po nocy spędzonej w Porcie Sztynort zdecydowaliśmy, że jednak płyniemy na południe Mazur. Z początku jeszcze jakoś się żeglowało ale później zrobiła się totalna flauta i straszny skwar. Spiekliśmy się w ciągu tego dnia bardziej niż przez tydzień w Chorwacji.  Nocleg spędziliśmy na Jeziorze Jagodnym w szuwarach przy miescowości Prażmowo. Następnego dnia przeszliśmy kanały i na Jeziorze Tałty pożeglowaliśmy w stronę mostów
Upał :(
przy Mikołajkach. Zdecydowanie lepiej z żoną szło nam składanie masztu niż jego stawianie. Dawno nie byliśmy w Mikołajkach, dużo się tu pobudowało. Nawet Port "Cicha Zatoka" w którym kiedyś zatrzymywaliśmy się dosyć często rozbudował się. Pomost się wydłużył i zbudowano na nim nowe sanitariaty. Nawet Fontanna Króla Sielaw w centrum miasta się zmieniła. Teraz ładniej się prezentuje nawet nocą. Jedno się nie zmieniło - tabuny ludzi i straszny zgiełk czyli jak w typowym wakacyjny kurort. Z drugiej strony jest mnóstwo atrakcji - knajpy, restauracje place zabaw dla dzieci, stragany i las masztów w mikołajskich portach. Niestety nasza stołówka z domowymi obiadami przy ul. 3 Maja była nieczynna :(. W planach mieliśmy popłynąć dalej na południe ale niestety nie starczyło nam czasu. Znowu czekało nas kilkukrotne składanie i stawianie masztu w drodze powrotnej do Portu Stranda.
Po przepłynięciu kilku kanałów, żeglowaliśmy po Jeziorze Jagodnym, na którym moja załoga sama bez próśb i namowów założyła kamizelki ratunkowe :). Zastanawialiśmy się czy płynąć dale przez Niegocin czy raczej szukać miesca do cumowania na Jeziorze Bocznym, gdyż słońce już zachodziło. Postanowiliśmy

Ach ta moja Ninka
W oddali stado kormoranów
Kormorany i ogołocone drzewa
Ponownie w Sztynorcie
Obserwacja żyjątek z jeziora
Jezioro Sztynorckie
Jezioro Kisajno
Ładny uśmiech i ładna pogoda
Zaskoczony Adaś
Zabawa pod pokładem
Cumulonimbus :)
Halsówka w drodze do Giżycka
Na Zamku w Reszlu
Adaś przy moście obrotowym w Giżycku
Ninka za sterem
Odskocznia od pływania - spacerek na jeżyny
I znowu upał :(
Mikołajki - Adaś i Król Sielaw
Powrót przez Jezioro Jagodne
Ninka na horyzoncie :)
Rekonesans kaczek po porcie :)
przepłynąć jednak Jezioro Niegocin i przenocować w Porcie przy Ośrodku Żeglarskim LOK. Choć do tego portu wchodziliśmy w zupełnych ciemnościach (podziękowania dla żeglarzy, którzy pomogli znaleźć nam wolne miesce przy kei) nie żałowaliśmy, gdyż żeglarska atmosfera w tym porcie jak była tak jest dalej niesamowita. Szantowanie przy kejach trwało do późnej nocy. Najbardziej utkwiły mi w pamięci szanty na kilka głosów przy akompaniamencie gitar w wykonaniu "Starszych Wilków Morskich", którzy w pobliżu nas cumowali. Były to utwory, których już dawno nie słyszałem naprawdę ładnie wykonane. Ta noc była świetnym zakończeniem naszej tygodniowej mazurskiej przygody, gdyż następnego dnia w sobotę z rana dopłynęliśmy do portu Stranda i zdaliśmy łajbę a w poniedziałek już do pracy:(
Autostopowicz w drodze powrotnej z Mazur
Sztynort - Tym razem jest super!
To zdięcie wygląda mi na Łabędzi Szlak
Tęcza w drodze z południa do Giżycka
W poszukiwaniu wyrwy w szuwarach
Księga gości


Brak komentarzy
Translate
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego